środa, 28 stycznia 2015

O tym, którego wabił świat

Przyrodnik, podróżnik, reporter, pisarz... To tylko kilka z wielu określeń jakich można by użyć opisując Arkadego Fiedlera. Wielką rolę w życiu tego wybitnego Polaka odegrał jego ojciec. To właśnie dzięki jego staraniom Arkady zaczął się interesować przyrodą. Efekty tej pasji możemy dziś oglądać choćby w muzeum, do którego się udaliśmy, w Puszczykowie. Fiedler zwykł wspominać o swoim ojcu jako o człowieku dzięki, któremu nauczył się kochać rzeczy, obok których inni ludzie przechodzili obojętnie, czyli zwykłe, pozornie nieładne i nieciekawe - dokładnie takie w jakich my staramy się odnajdywać piękno.

Arkady Fiedler był człowiekiem wykształconym oraz potężnych rozmiarów patriotą. Z resztą - na swoim koncie ma również tytuł porucznika Wojska Polskiego.

Ciekawostką jest, że ten wielki pisarz swoją karierę zaczął od publikacji... cyklu wierszy. Prawdopodobnie świadczy to o jego wielokierunkowości, ale ciężko wypowiadać mi się w tym temacie, choćby dlatego, że nie przeczytałam ani jednego utworu tego typu jego autorstwa.


Gość był praktycznie wszędzie. Wydał moc książek, z czego większość jest przynajmniej dobra. Nie
mówiąc o tych genialnych pozycjach.

I dlatego właśnie, że był tak wyjątkowym człowiekiem, takim wielkim podróżnikiem i tak dobrym pisarzem postanowiliśmy odwiedzić muzeum oraz pracownie literacką Fiedlera. Umiejscowioną w domu rodzinnym samego autora.

A więc...


W muzeum można obejrzeć wiele przedmiotów przywiezionych z wypraw przez Arkadego. Między innymi
rzeczy związane z kultami religijnymi albo wyrabiane przez rzemieślników z danych rejonów. Podziwiać można również rzeźby czy maski, które służyć miały przy różnego rodzaju obrzędach, trofea w postaci... ludzkich głów.

Zainteresowało? No cóż... Arkady był również przyrodnikiem, więc na półkach można znaleźć również wiele okazów pająków, motyle w ogromnych ilościach, skorpiony, kajmany i wiele innych. Nie wspominając już o żywych piraniach w akwarium.

Co do pająków... Ja... Ja bardzo ich nie lubię. Zdarza mi się wpadać w sporą panikę na widok tych stworzeń. Nawet wtedy kiedy chodzi o małego kątnika. Nawet gdy chodzi tylko o zdjęcia. Było więc dla mnie trudnym obejrzenie tych ogromnych bestii w gablocie. Chciałam, ale nie mogłam. Zamykałam więc oczy, stawałam na przeciw, próbowałam spojrzeć, znów zamykałam oczy i uciekałam. I tak w kółko, aż do osiągnięcia pożądanego rezultatu gdy w końcu udało mi się na nie spojrzeć. Choć co prawda Adaś musiał mnie lekko przytrzymywać żebym nie powtórzyła scenariusza z ucieczką...

Oprócz egzotycznych stworzeń i rękodzieł z różnych zakątków ziemi udostępniona jest również biblioteka z
książkami napisanymi przez Fiedlera. Rzecz jasna - są to książki do oglądania raczej przez gablotę, niż do czytania. Aż trzydzieści dwa tytuły, wydane w dwudziestu trzech językach. Robi wrażenie, co?

Ale to jeszcze nic. Kiedy wyjdzie się z willi trafi się do Ogrodu Tolerancji. Znajdujemy tam odwzorowania wielu rzeźb oraz budowli, które odegrały niezwykle ważną rolę dla rozwoju poszczególnych cywilizacji. Co ciekawe kilka z nich wykonanych jest w skali 1:1, czyli w naturalnych rozmiarach. Sądzę, że tutaj nie wystarczy jedynie kilka ładnych zdjęć. Każda, z nich zasługuje na to by wspomnieć o jej pochodzeniu i roli jaką odegrała. Zapraszam więc w podróż po świecie - nie ruszając się dalej niż za płot posesji Fiedlera. Trochę to dziwne, ale tak właśnie jest...












Ciąg dalszy nastąpi ... :)

2 komentarze:

  1. Piękna atrakcja. Zdjęcie motyli przypomniał mi dzieciństwo, kiedy my również mieliśmy skromną kolekcję u siebie na ścianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszymy się, że dzięki wykonanym przez nas, konkretnie przez Adasia zdjęciom, przywołaliśmy w Tobie jakieś przyjemne wspomnienia. Główna zasług leży jednak po stronie Arkadego, który stworzył to miejsce. Zdjęcia to tylko zajawka tego co można tam obejrzeć. Zachęcamy do odwiedzenia muzeum :)

      Usuń