Spotkałam niedawno koleżankę, po chwili rozmowy poprosiła mnie o to żebym w końcu zrobiła dla niej coś co obiecałam jej jakiś czas temu...niestety - w odpowiedzi usłyszała, że wyjeżdżam z początkiem miesiąca. Jednak okazało się, że nie widzi w tym problemu, a spełnieniem obietnicy zajmę się gdy wrócę... i pojawił się kolejny problem.
- Taa...Tylko możliwym jest, że wracam za rok...
(chwila wymownej ciszy) - Ty jesteś stuknięta!
Naprawdę jestem? Czy robienie tego co naprawdę się kocha jest przejawem bycia stukniętym? Zawsze wydawało mi się, że to właśnie nie spełnienie swoich marzeń i szukanie coraz to kolejnych wymówek może być tego przejawem...
Ok. Nie każdy musi kochać podróże. Ale ludzie bardzo często swoje pragnienia odkładają na drugi plan, a ich miejsce zajmują rzeczy narzucone przez świat, w którym żyjemy. Bo musi być dom, rodzina, kredyt... Zastanawiam się tylko nad tym ile z osób, które tak żyje naprawdę chciało tak właśnie żyć. Oczywiście i w tym niczego złego nie ma. Wręcz przeciwnie. Ale czy serio wszyscy chcemy tego samego?
W trasie jest różnie. Czasami po nieprzespanej nocy kiedy jest się brudnym, śmierdzącym i głodnym, a trzeba pokonać jeszcze tyle kilometrów...słońce praży, nie mamy wody, a otarcia na ramionach od plecaka zaczynają lekko krwawić całkiem poważnie zastanawiam się nad stanem swojego zdrowia psychicznego. No bo kto normalny decyduje się na taki wysiłek podczas urlopu, który z założenia ma służyć do tego by odpocząć? Otóż - człowiek z pasją. Czasem naprawdę nienawidzę tego co robię i z chęcią wyciągnęłabym kopyta na swojej wygodnej wersalce...ALE NIE! Bo chcę tam dojechać, chcę to zobaczyć i chcę osiągnąć swój cel!
Czy się boję? Tak, jak dziecko potwora spod łóżka. Boję się kilku miesięcy w drodze, boję się braku funduszy, boje się temperatur, porażek i świadomości, że nie ma sensu wracać bo jesteśmy zbyt daleko. A ten strach paradoksalnie jeszcze bardziej nakręca mnie do wyprawy. Do poznania nowych kultur, ludzi, miejsc, innego zapachu powietrza... Tak... Bardzo chcę już jechać - a wyjazd za kilka dni.
Zachęcam wszystkich do spełniania swoich marzeń. Nie ma większej satysfakcji niż to kiedy osiągnie się swój cel. Bez względu na to czy jest duży czy mały. Będzie cieszył.
Wcale nie jesteś stuknięta . Dążysz za marzeniami , życzę ci samych sukcesów. Zainspirowana twoim blogiem sama ( choć to niedługa trasa) postanowiłam z przyjaciółką wyjacheć stopem. Mam prośbę gdy będziesz w afryce wyślesz mi pocztówkę .? BŁAGAM !!!! Nawet Ci dam na nią pieniądze jak będzie trzeba . Moje gg 22527317 . Napisz tutaj jeśli się zdecydujesz to podam ci adres...
OdpowiedzUsuńOjej dziękuję ;) Hah, ja widzę, że ja będę zmuszona bagaż pocztówek wysłać ;)
OdpowiedzUsuń