wtorek, 1 kwietnia 2014

Zwierzęta

Podróżnik to nie tylko zachwycony pięknem świata człowiek, który wszystko postrzega jedynie przez pryzmat błękitu oceanu i jaskrawej zieleni przyrody. Czasami czerwona ziemia nie jest jedynie ciekawym widokiem, który jest nowy dla oka - zaraz pod jej barwą czają się spękana ziemia i piekielna temperatura, które nie dla wszystkich są znakiem, że czas zacząć się opalać...

Koty, małe puchate kulki, które całymi dniami ocierając się o nogi proszą o pogłaskanie - tutaj przypominają bardziej kocie Auschwitz. Hurtowe ilości wyliniałych szkieletów snują się po ulicach polując na cokolwiek do jedzenia. Kotów są setki bo nikt ich przecież nie sterylizuje. Mnożą się one więc bez umiaru i gdyby nie to, że stanowią one pogrom dla szczurów to być może już nikogo by nie obchodziły. Od czasu do czasu dostaną one jakieś podroby i to w sumie byłoby na tyle. 

Widok tej kociej tragedii jest całkowitym zaprzeczeniem szacunku, którym teoretycznie powinno się te stworzenia darzyć. Wszystko to ma bezpośredni związek z legendą o Muezzie. Był to ulubiony kot
Mahometa. Podobno nawet wygłaszał kazania ze zwierzakiem na kolanach, a i dokonywał symbolicznego obmycia się wodą z miski, z której pijał ulubieniec. Dlaczego tak traktował futrzaka? Otóż wedle legendy gdy Mahomet został zaatakowany przez dzikie psy i niemal konał to właśnie Muezza odnalazł go i wylizał wszystkie rany. Był z nim, aż do czasu gdy ten wyzdrowiał. Prorok tak go ukochał, że od tamtego czasu kot był ciągle przy nim. Najsłynniejszą opowieścią o relacji Mahomet - Muezza jest ta o tym, że gdy prorok obudził się na poranną modlitwę i zauważył kota śpiącego w rękawie jego szaty -  nie śmiał go obudzić. Obciął więc rękaw, a sam modły odprawił z jednym ramieniem nagim. Po zakończeniu modlitwy kot wstał i oddał Mahometowi pokłony.

Zapewne wszystko to, to jeden wieli pic na wodę, fotomontaż, ale mimo to choćby ze względu na symboliczne znaczenie opowieści przydałoby się choć trochę szacunku do zwierząt w tym kraju - nie tylko dla kotów.


Konie, osły i bydło. To kolejny obraz bólu i rozpaczy. Te dwa pierwsze gatunki mają ściśle określone role - ciągnąć ile się da i dźwigać jeszcze więcej. Owszem - sądzę, że koń może być zwierzęciem pociągowym i żadna krzywda mu się w związku z tym nie dzieje. Konie od wieków wykorzystywane są do orki, ujeżdżania wierzchem czy też właśnie do ciągnięcia bryczek i innych powozów. A na osiołku do Jerozolimy wjechał nawet sam Jezus więc ciężko nazwać, któryś z tych zabiegów niehumanitarnym. Jednak przy takim ogromie ciężkiej pracy wykonywanej przez te zwierzęta sądzę, że porządna strawa oraz odpowiednie ilości wody są wskazane. Tak samo jak ludzkim byłoby gdyby właściciel kopytnego sam chroniąc się od skwaru w cieniu, schronił w nim również swojego podopiecznego. Zwierzęta podobnie jak ludzie - choć wyglądają inaczej - potrzebują jeść, pić i ochłodzić się czasami. 

Efekt zaniedbania ich jest taki, że są chude i wydają się być wyprane z jakiejkolwiek energii. Wiecie jak wygląda poparzenie słoneczne u konia, które wciąż jest wystawione na słońce? Ja wiem - a wolałabym nie wiedzieć. 

Bydło. Koran chroni jedynie świnie, ponieważ wyraźnie zakazuje muzułmanom spożywania wieprzowiny. Kozy i kury niestety już "tak dobrze" nie mają. Na targach bez emocji kozom odrąbuje się łby, a strach w ich oczach przypomina mi dlaczego przez kilka lat nie jadłam mięsa. Kurom z kolei ukręca się głowy - żeby chociaż zrobili to szybko...

Koran zakazuje również spożywania mięsa zwierząt, których śmierci towarzyszyło okrucieństwo... widzieliśmy jedynie, że muzułmanie faktycznie - nie jedzą świń.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz