czwartek, 11 września 2014

Kryjivka

Ranek należał do tych przyjemnych. Byliśmy wyspani, a na dole czekało na nas porządne śniadanie. Do
wyboru i koloru! Bekon, jajka, warzywa na parze, naleśniki i inne pyszności w ilości nieograniczonej. Do tego kawa i trzy rodzaje soku. Innymi słowy raj dla wygłodzonych autostopowiczów.

Koniec tej wspaniałej historii jest niestety taki, że znów zjedliśmy więcej niż powinniśmy. Co najmniej tak jakby ktoś nam miał to zaraz zabrać i nigdy nie oddać. Bycie łapczywymi za skutkowało jedynie tym, że mieliśmy znaczne problemy z poruszaniem się, a nasze brzuchy pękały w szwach.

Naszym celem tego dnia była dość znana lwowska restauracja. Zwie się ona Kryjivka i jak sama nazwa zdradza - znajduje się ona w ukryciu. A przynajmniej takie wrażenie ma sprawiać. Jak już pisałam - miejsce to jest dość popularnym wśród turystów więc nie ma żadnych problemów ze zlokalizowaniem jej w internecie. Znaleźliśmy więc adres i ruszyliśmy do centrum by zobaczyć to...dość kontrowersyjne miejsce.



Zwyczajne wejście do kamienicy, prawie niewidoczny szyld z nazwą knajpy... Dalej schody w górę
prowadzące do mieszkań i ogromnych rozmiarów drewniane drzwi do piwnicy. Nic co mogłoby się kojarzyć z wejściem do słynnego lokalu. A jednak! Te wielkie drzwi to wejście do knajpy.

Pukamy. Drzwi otwiera umundurowany mężczyzna z bronią w rękach. Prosi o hasło. Wypowiadamy je, a wtedy ten z uśmiechem zaprasza nas do środka.

Koncepcja restauracji przedstawia działalność Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińskiej Powstańczej Armii w czasie II wojny światowej. Wnętrze stylizowane jest w taki sposób by przypominało schron partyzancki. Oprócz tego odwiedzający Krujivke mogą obejrzeć zdjęcia powstańców, naczynia wojskowe, eksponaty rozbrojonej broni palnej oraz wiele innych przedmiotów związanych z tematem.



Można tam zjeść narodowe dania Ukrainy.
Podobno jedzenie w tej restauracji jest tak dobre, że nie można tego opisać słowami. Nie mówię tego jednak z własnego doświadczenia. Nie jedliśmy tak bo byliśmy skrajnie przejedzeni przez hotelowe śniadanie. Wstąpiliśmy jedynie na kielicha...bądź dwa.

 Miejsce jest bardzo duże. Schron wspomniany wcześniej to jedynie niewielki fragment całości. Jeśli wyjdzie się z niego na świeże powietrze to człowiek znajdzie się w miejscu, które ma być imitacją radiostacji szpiegowskiej. Cała masa śmieci i innych klamotów. Wśród tego złomu możemy znaleźć między innymi stare telewizory, licznik Geigera i kilka innych perełek. W rogu stoi motocykl z przyczepą, na którym wszyscy chętnie robią sobie zdjęcia pamiątkowe, kawałek dalej - budka graniczna. Po drugiej stronie zaś stoi wielka rzeźba, ale choćbym bardzo chciała Wam powiedzieć czym ona była - nie mogę, bo nie mam pojęcia.

Zwieńczeniem całości jest taras, z którego można obejrzeć panoramę Lwowa. W naszej opinii jednak jest on najmniej ciekawy z całości. Polecamy Wam odwiedzić to miejsce - faktycznie warto. Jeszcze bardziej polecamy jednak nabrać odpowiedniej ilości dystansu  zanim przekroczy się próg Kryjivki. Niewątpliwie jest on tam potrzebny.












5 komentarzy:

  1. Ukraińska Armia Powstańcza niestety słynna jest z tego, że w czasie II wojny światowej, dosłownie wyrżnęła ( piły, widły, siekiery, cepy) około 150 tysięcy Polaków ( całe wsie, miasteczka) Szkoda że Ukraińcy gloryfikują tą organizację

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja doskonale zdaję sobie sprawę z tego. Znam tę historię. Dlatego nazwałam miejsce kontrowersyjnym. Nie powiedziałam, że to "super miejsce do świętowania urodzin". Miejsce jest ciekawe, wcale nie uważam jednak, że wszystko tam jest w porządku. Staram się podejść do tego chłodno.

      Usuń
    2. Moja prababcia przyjechała w '46 roku do miasta, w którym mieszkam. Jechała z okolic Czortkowa. Pozostawiła po sobie wiele przerażających opowieści. Jej bracia i ojciec zostali rozstrzelani na oczach jej matki i siostry. Znam wiele przykładów na to co działo się w tym okresie. Jestem w pełnej świadomości tego ogromu bólu i cierpienia. Niesprawiedliwości.

      Wcale nie uważam, że knajpa jest w porządku. Przywołuje do pamięci dość konkretne i wcale nie dobre momenty z historii. Niejako propaguje to czego nie powinna. Nie mniej - aby wyrobić sobie zdanie na ten temat musiałam się tego dotknąć.

      Matka mojego ojca straciła ojca w tragicznych okolicznościach. Również zginął z ręki Ukraińców. Nie chcę wywlekać tutaj historii rodzinnych, ale sądzę, że jeśli moja babcia była w stanie podejść do klimatu knajpy z dystansem (weszła tam na własne życzenie) to każdy z nas jest do tego zdolny.

      Przepraszam za wszelkie błędy stylistyczne, ale z uwagi na wagę tematu staram się nie napisać niczego nieodpowiedniego.

      Piszę w liczbie pojedynczej ponieważ z naszej dwójki jedynie moja rodzina zostawiła w spadku po sobie takie, a nie inne historie.

      Usuń
  2. Polacy powinni też nauczyć się trudnej lekcji samokrytyki i poczytać o tych wioskach i tysiącach ludzi - Ukraińców - pomordowanych przez Polaków, AK itp. Ale w polskim podręczniku do historii nie znajdziesz odpowiedniej tym żadnej wzmianki. Polecam zgooglowac np hasła takie jak 'Pawłokoma', 'Terka'...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmierć w każdym wypadku i z każdej ręki jest straszna. Zdawana w sposób tak okrutny i bezwzględny. Nie chcę tutaj się spierać na temat winnych i niewinnych. Byliśmy w tej restauracji. Chcieliśmy wyrobić sobie na ten temat zdanie. Opisałam to i tyle.

      Usuń