środa, 25 czerwca 2014

"Wandalizm" w Tanger

 Historia miasta jest niemniej burzliwa od innych miast Maroko. Tanger założone było przez Berberów - rdzennych mieszkańców tamtej ziemi. W kolejnych stuleciach miejsce to przechodziło w ręce wielu narodów. Najpierw władze nas nim objęli Fenicjanie, następnie swoją dłoń położyli nań chciwi ziem Rzymianie czyniąc Tanger jedną ze swych prowincji.

Rzecz jasna nie był to koniec. Gdy imperium rzymskie odniosło klęskę miasto przeszło pod władania Wandalów.

I tutaj drobna anegdotka bo Wandalowie to bardzo ciekawy temat. Byli oni jednym z plemion germańskich. Przez wielką wędrówką ludów byli oni mieszkańcami Europy Środkowej. Z czasem jednak dość mocno się rozprzestrzenili. W 406 roku poprzez zamarznięty Ren wkroczyli na tereny ówczesnego cesarstwa rzymskiego, następnie zaczęli wchodzić do Hiszpanii. Inne "oddziały" Wandalów w tym czasie wkraczały na tereny Dacji, której ziemię w chwili obecnej odpowiadają mniej więcej obszarowi, na którym położona jest dzisiejsza Rumunia oraz Panonii, czyli terenów Austrii, Słowenii, Chorwacji i Serbii. Całkiem nieźle jak na niewielkie barbarzyńskie plemię, prawda?


Przeprawili się oni także przez Cieśninę Gibraltarską i utworzyli silne państwo. W jego skład wchodziła przede wszystkim Mauretania. Wandalowie żyli ze zdobytych łupów oraz piractwa. Przez to drugie wody Morza Śródziemnego były sterroryzowane - najwyraźniej byli całkiem nieźli w swoim fachu.

Rzymianie wielokrotnie próbowali pokonać owych barbarzyńców - bezskutecznie. Zawarli oni w końcu pokój - jednakże nie za sprawą bitwy, a porozumienia stron. Dziś nazwa tego plemienia jest w użytku powszechnym. Wandalami nazywa się ludzi niszczących mienie publiczne...właściwie ma to nawet sens.

Koniec dygresji.
Po panowaniu Wandalów Tanger przeszedł pod panowanie Bizancjum, następnie na powrót miasto wpadło w ręce jednego z germańskich plemion, ale na krótko bo zaraz o tym do niego wkroczyli Arabowie.

I tak właściwie zostało. Po drodze jeszcze przez chwilę władze sprawowali tam Portugalczycy, którzy oddali Tanger w prezencie dla Brytyjczyków. Ci jednak oddali je w ręce jednego z sułtanów co zaowocowało powstaniem kolejnego arabskiego państwa.

Tyle jeśli chodzi o historię.
Trzeba przyznać, że rządy tak wielu kultur mocno odbiły się na wizerunku miasta. Miejscami przypomina
ono Hiszpanię - zapewne pamiątka z czasów kiedy to Hiszpania kolonizowała to miejsce, innym razem Tanger stanowi nieodłączną część Maroko...

Wynajęliśmy tam najładniejszy pokój w historii naszego pobytu w tym państwie - zdjęć oczywiście brak. Nie znam powodu, który sprawił, że od pewnego momentu w Maroko do pewnego w Hiszpanii zdjęć nie mam praktycznie wcale. Musicie mi wybaczyć...

Gdy spacerowaliśmy mediną pośród chińskiego badziewia, którego tu oferowali znacznie więcej niż gdziekolwiek indziej usiedliśmy na chwilę na chodniku żeby odpocząć. Przykucnął koło nas Marokańczyk dzierżący w ręku pudełko z butami. Angielskiego nie znał, ale gdy zaczął wyjmować męskie lakierki z kartonu pomyśleliśmy, że chce nam je sprzedać. Odruchowo zaczęliśmy kiwać głowami w geście, który oznaczał odmowę, ale kolesiowi wcale nie chodziło o dobicie targu.

Poszedł on do jednego ze sprzedawców handlujących nieopodal i poprosił aby tłumaczył. Opowiedział nam o jednej dziewczynie z Europy, która przyjechała do Tanger. Nie szczędził pochlebstw jej urodzie. Powiedział, że się w niej zakochał i właśnie dlatego kupił te buty - żeby dobrze wyglądać i się jej przypodobać.

No w sumie to to miłe, ale właściwie co nam do tego...

Następnie zaprosił nas na herbatę. To znaczy najpierw kazał nam iść ze sobą do jego domu żeby on się wykąpał, przebrał i żebyśmy wspólnie poszli do kawiarni. Odmówiliśmy, ale facet nie chciał odpuścić. W końcu na odczepnego podaliśmy pierwszą lepszą wymówkę i umówiliśmy się z nim w tym samym miejscu za kilka godzin.

Wszyscy się rozeszli. Tłumacz poszedł na swoje stanowisko, a zakochany poszedł w dół ulicy. Jednak po chwili wrócił. Wyjął z kieszeni zgniecione banknoty i bez słowa wcisnął Adasiowi do ręki 20 dirhamów. Nie zdążyliśmy nawet odmówić bo od razu odszedł. Siedzieliśmy ze zmieszanymi minami gapiąc się w miejsce, w którym zniknął. Adaś nawet nie schował pieniędzy. Właściwie nie zmieniliśmy nawet swojej pozycji.

Mężczyzna znów wyłonił się z turystycznego tłumu. Podszedł jeszcze szybciej i jeszcze gwałtowniej wyrwał Adasiowi banknot z dłoni. Znów odwrócił się na pięcie i zniknął pośród straganów.

A my dalej tkwiliśmy w szoku...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz